Po urlopie
Po krótkim "urlopie" wróciłem do szpitala. Teraz postaram się co dzień dokonywać tu wpisu. Potrzebuję tylko dojść trochę do siebie. Obecnie mam dietę, zatem brak sił nawet na dojście do toalety.
Tu opisuję realia szpitalne. Przeżyłem to...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
Po krótkim "urlopie" wróciłem do szpitala. Teraz postaram się co dzień dokonywać tu wpisu. Potrzebuję tylko dojść trochę do siebie. Obecnie mam dietę, zatem brak sił nawet na dojście do toalety.
Ponieważ leżymy w łóżkach, to warto pospacerować po korytarzu aby rozchodzić się. Uważać na Oddziałową. Wygania do sal, szczególnie, gdy z boku zatrzymasz się z innym pacjentem, porozmawiać. Nuda. Miejsca innego do spacerów nie mamy.
6.00 dostajemy leki. To jest oczywiste, ale później wchodzi pielęgniarka, przed śniadaniem, ja śpię, Ona budzi mnie ze słowami: maseczkę niech pan założy. Nie, wtedy już się uniosłem. Czy po to mnie pani budzi abym założył maseczkę, przecież śpię, czy mam spać w maseczce ? Jak JA wchodzę macie mieć maseczki - odpowiada.
Inna pobudka. Też przed śniadaniem. Wchodzi salowa. Budzę się. Spojrzała, że się obudziłem i od razu ze słowami: łóżko proszę poprawić.
Że mną na sali leży bardzo chory człowiek. Nie może On sam położyć się gdy jest w pozycji siedzącej, ani położyć gdy już siedzi. Trzeba mu w tym pomagać. Robimy to my, pacjenci.
Pewnej nocy mężczyzna ten spada z łóżka, barierki, które zabezpieczają spadniecie pacjenta, są opuszczone. Dzwonię po pielęgniarki, sami boimy się Go podnieść. Przychodzą i od razu krzyk do leżącego na podłodze: coś Ty zrobił ! Dalej nie opisuje tego zdarzenia.
Jeśli nie masz pomocy z zewnątrz, to na pewno będziesz głodny. Sklepu na terenie szpitala nie ma. Poza tym jest całkowity zakaz opuszczania oddziału. Zatem nie pozwalają nawet za drzwi oddziału wyjść nie mówiąc już o opuszczeniu budynku szpitalnego.
Godzina 23.30. Podgrzewam wodę w czajniku aby zalać zupkę "chińską". Nagle z końca korytarza, pielęgniarka, nie podchodząc do mnie, krzyczy na cały głos: To jest cisza nocna, proszę o wyłączenie czajnika !!! Ton Jej głosu jest mocno rozkazujący. Budzi jego głośnością część oddziału. Ona musi pokazać kto tu rządzi.
Innym razem spotykam na korytarzu panią pielęgniarkę oddziałowa. Zaczepiam Ja informując, że na śniadanie dostajemy mleko w miseczkach a nie zupę mleczna. To bułkę sobie wyrzucajcie, odpowiada pani.
Znów spotykam te panią i mówię Jej, że zupy na obiad to kompot raczej, z warzyw, bo tylko do popicia się nadaje nie do jedzenia. To chleb wkruszajcie - brzmi odpowiedź. Milczę. Ale skąd wziąć ten chleb. Wychodzić nie można.